GENEZA GROMu

Niezaprzeczalnie dziś możemy się nimi chwalić, są powszechnie znani i szanowani na całym świecie za to, co robią. Nastroje, jakie towarzyszyły powstawaniu tej jednostki, nawet u nas w kraju, były niestety inne... również cele, jakie zakładało dla nich dowództwo. Przez długi czas nikt nie zdawał sobie sprawy, jak niezwykłą grupę posiada nasz kraj i ile tak naprawdę może ona zdziałać. Jak powstała najlepsza jednostka wojskowa w Europie?

TRUDNE POCZĄTKI...


Rok 1989, premier Tadeusz Mazowiecki obiecał przedstawicielom Amerykańskiego Kongresu Żydów, że Rząd Polski zgodzi się pomóc w powrocie Żydów z byłych republik ZSRR do Izraela. Jako jedyni w Europie Wschodniej zorganizowaliśmy most lotniczy z Moskwy, przez Warszawę, aż do Tel Awiwu. Większość państw, takich jak Węgry czy Rumunia odmówiły bojąc się odwetu arabskich terrorystów. Jak się szybko okazało, pomoc ta wiele nasz kosztowała... Informacja o tranzycie bardzo szybko obiegła media światowe i dotarła do organizacji terrorystycznych. Już 4 dni po przemówieniu Tadeusza Mazowieckiego, 30 marca 1990 roku, attaché handlowy polskiej ambasady w Libanie Bogdan Serkis zostaje zastrzelony przez zamaskowanych terrorystów przed biurem radcy handlowego w Bejrucie. Dwa dni po zamachu przyznaje się do niego Islamski Front Militarny, zapowiadając tym samym kolejne ataki, jeśli Polska nie wycofa się z zapowiedzianej pomocy.
Zaniepokojony tym wydarzeniem Rząd Polski podjął decyzję o utworzeniu specjalnej jednostki, która miałaby interweniować w takich właśnie sytuacjach. Zadanie to powierzono gen. Sławomirowi Petelickiemu, który zapytany czego potrzebuje, odpowiedział: „Kilka miesięcy, kawałek poligonu, trochę broni i pozwolenia na werbowanie ludzi”. Pierwsi rekruci GROM-u pochodzili z różnych środowisk, generał sięgał po ludzi z wojska, policji, a nawet wywiadu.
[petelicki.jpeg
Sławomir Petelicki – twórca GROM-u oraz jego pierwszy dowódzca, dowodził jednostką w latach 1990-1995 oraz 1997-1999.]
Powstanie jednostki zbiegło się czasem z operacją Polskiego Wywiadu w Iraku, którą dowodził Gromosław Czempiński. Udało im się wywieźć 6 amerykańskich żołnierzy, którzy znaleźli się w pułapce i nie mogli wydostać z terytorium zajętego przez arabskich terrorystów. Tego zadania, w przeciwieństwie do Polaków, nie odważyli się podjąć ani Anglicy, ani Francuzi. Amerykanie postanowili odwdzięczyć się – umorzyli znaczną część polskich długów oraz postanowili pomóc nam w tworzeniu GROM-u, bez ich pomocy, ta jednostka nigdy by nie powstała.
W roku 1990, dokładnie 13 lipca, oficjalnie powstaje formacja wojskowa GROM, w skład której wchodzą najlepiej wykfalifikowani żołnierze w kraju. Początkowo nazwa nawiązywała do Gromosława Czempińskiego, bo to dzięki niemu Amerykanie pomogli w jej tworzeniu, miało to także drugie znaczenie – jednostka miała reagować „jak grom z jasnego nieba” – szybko i skutecznie. Dopiero później jej nazwę rozwinięto do Grupa Reagowania Operacyjno-Manewrowego.

GOTOWI DO WALKI


Kilka miesięcy po powstaniu jednostki, grupa najlepszych rekrutów – 16 żołnierzy oraz dowództwo jednostki, zostali wysłani na przeszkolenie do Stanów Zjednoczonych. Najlepsi z najlepszych mieli nauczyć się od swoich zachodnich towarzyszy technik wykorzystywanych w doświadczonej jednostce, by później móc szkolić kolejnych już w Polsce. Wybór był oczywisty – Delta Force – specjalna jednostka, na której wzorował się gen. Petelicki tworząc GROM. Żołnierzy zesłano wysoko w góry, bez jedzenia, tylko z niewielkim zapasem wody. Nie tylko mieli tam przetrwać, ale również przejść odbywające się tam szkolenie.
Pierwszą selekcję do pododdziału przeprowadza w roku 1991, już w Polsce, była ona prowadzona na wzór tej Amerykańskiej i na podstawie doświadczeń ze wcześniejszego szkolenia w Stanach. Już wtedy przez testy przeszło tylko 10% kandydatów, takie statystyki utrzymują się do dnia dzisiejszego...

PIERWSZA INTERWENCJA


Do roku 1994 nikt nie wiedziało istnieniu jednostki GROM, była ona tajna. Dopiero gdy amerykański prezydent Bill Clinton poprosił żołnierzy polskich o pomoc we wprowadzaniu nowego ustroju w Republice Haiti. Panował tam istny chaos, niektórzy żołnierze mówili, że to piekło na ziemi, jak ciężko tam było, świadczył fakt, że w pierwszych dwóch tygodniach od zaczęcia rozruchów samobójstwo popełniło 9 amerykańskich żołnierzy. Za dnia zwolennicy nowego ustroju publicznie linczowali konserwatystów, dochodziło wtedy często do zabójstw czy ciężkich pobić, natomiast w nocy to ofiary stawały się zbrodniarzami, którzy zabijali, okradali, palili, nieraz nawet gwałcili zwolenników nowego ustroju... Nad tym wszystkim mieli zapanować wspólnie: amerykańskie i polskie siły specjalne. Początkowo śmiano się z Polaków, jednak ci szybko pokazali, na co ich stać. Zainterweniowali setki razy, prawie zawsze odnosząc sukces – a to uliczna bitwa, demonstracja wymknęła się spod kontroli, aż po porwania czy tajfun, który zresztą jedna grupa patrolu ledwo co przeżyła. Polscy żołnierze wrócili stamtąd z wielkim doświadczenie i jeszcze większym szacunkiem ze strony nie tylko Amerykanów, ale również większości krajów Europejskich.

[haiti.jpeg
Jedno ze zdjęć archiwalnych, żołnierze GROM-u na Haiti po jednej z interwencji.]

Od pierwszej misji, aż po dziś dzień, GROM jest zdecydowanie najlepszą tego typu jednostką w Europie - nie ma drugiej tak skutecznej - bądźmy z tego dumni.

[grom.jpeg]